Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    No to chyba sie zasiedzialysmy :)
Zwiń mapę
2009
15
cze

No to chyba sie zasiedzialysmy :)

 
Malezja
Malezja, Melaka
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 39562 km
 
Ciezko nam jest opuscic Adriana i Doris, ale coz trzeba jechac dalej...

Chcemy dzis dojechac do Melaki w Malezji :) Oczywiscie wybieramy najtanszy sposob transportu czyli autobusem z kilkoma przesiadkami. Lubimy przeciez nosic nasze plecaczki i zalewac sie potem :)

Tak wiec wsiadamy w pierwszy autobus, dalej kilka stacji metrem do Kranji. A potem w kolejny, ktory dowozi nas do Joho Bahru w Malezji (S$ 1,5 - nr 170). Autobus zatrzymuje sie 2 razy. Perwszy raz na granicy singapurskiej, a nastepnie malezyjskiej. Duzo przesiadek, ale taniutko :)

Tak wiec jestesmy w Malezji !!! Malezyjska celniczka nie zadaje zbednych pytan, ma tylko dylemat na ile nas wpuscic. W koncu dostajemy wize na 3 miesiace :) Cholerka, a mamy tylko 2 tygodnie :( Chociaz bilet zawsze mozna przebukowac :)

No i jeszcze jednym autobusem za 19 RM jedziemy z Joho Bahru do Melaki. Chwile zajmuje nam znalezienie hostelu, w koncu jednak mily taksowkarz za darmoche (!) podwozi nas pod taniutki hostelik, z najlepsza obsluga pod sloncem :) Hostel polecamy - Nazywa sie "Little Nyonya", 12 Ringitow za noc - czyli taniej niz w chinskiej dzielnicy, do centrum tylko rzut malezyjskim kamieniem, a recepcjonista przefajny i pocieszny. Jedynie halasy z ulicy w nocy nieustaja... Ale nie przyjechalysmy tu spac ;)

Nastepnego dnia zaczynamy zwiedzanie. Wloczymy sie po miasteczku, zachodzimy do ChinaTown. Waziutkie uliczki, kolorowe swiatynie i zdobione bramy zawieszone nad ulicami. Zakleszczamy sie znowu w malutkich sklepikach z pamiatkami :) Poogladac tylko ;)

Nasze zoladki zaczynaja cos do nas krzyczec. O tak, tak przeciez to juz pora na kurczaczka z ryzem :) Taki lokalny specjal...

Jeszcze kilka fotek kola mlynskiego zwanego tutaj "Okiem na Malezje". Czy kazde miasto ma tutaj wlasne London Eye ??? Wracamy do hostelu riksza. A co tam - sa takie kolorowe i niektore graja muzyczke! Repertuar rozny: od regionalnych zawodzen do Pink Floyd i Abby. Aha, w sumie tutaj riksze nazywaja trikszami. Nasz trikszarz jest mega przyjazny, ma na imie Omar Sharif, albo sie z nas nabija tylko ;)

Kolejne 2 dni to przede wszystkim nadganianie bloga i zaciesnianie przyjazni polsko - malezyjskich. Siedzimy w hostelu i poznajemy po kolei wszystkich znajomych naszego recepcjonisty - Raja (czytaj Radza). Raj jest juz naszym przyjacielem i mamy tez nowego wujka - wujka Lima razem z szostka jego wnukow :))) Co jakis czas przychodza rozni sasiedzi z wizyta, aby nas sobie poogladac :) Justyna blondyna, Ola mega wysoka ;) Tak jestesmy postrzegane :) Stalysmy sie juz prawie lokalna atrakcja. Ale dzieki nowym znajomosciom dowiadujemy sie wielu ciekawych rzeczy o zyciu w Malezji :) No i nasz nowy przyjaciel zabiera nas do lokalnych jadlodalni... Super, same bysmy pewnie tam nie polazly...

Generalnie Malezyjczycy sa mega przyjazni! I bardzo nami zaciekawieni... Nie sa tez namolni z checia sprzedania Ci czegos, jak w innych krajach Azji. Zaczepiaja nas tylko ciagle na ulicach, smieja sie do nas, krzycza hello z przejezdzajacych motorkow... Fajnie jest :)

Czujemy sie tu jak w domu i planowane dwa dni pobytu przeradzaja sie w cztery :) No ale czemu sie dziwic jesli na drugi dzien zna juz nas cala ulica i wszyscy tacy fajni! I jedzenie tanie i smaczne... Raj :)

Jako ze miasteczko bylo kiedys pod rzadami Portugalskimi, Holenderskimi no i Brytyjskimi, architektura i kulturowe dziedzictwo sa tutaj dosc kolorowe... Jednego dnia podazamy szalkiem zabytkowych budowli... Trafiamy tez na urocza Chinska herbaciarnie... Zaprasza nas do niej mila babulenka siedzaca na ulicy... Wchodzimy waskim, porosnietym pnaczami korytarzykiem do zaskakujaco pieknego, kolorowego i przestronnego wnetrza... Pzemila wlascicielka zaznajamia nas z ceremonia picia chinkiej herbary. Probujemy kilka jej rodzajow. Pychotka. Miejsce ciezko jest opuscic, totalny relaksik, wpisujemy sie do ksiegi pamiatkowej, pstrykamy pare zdjec i w koncu wracamy do Hostelu.

Ciezko rozstac sie z tym miejscem... Czujemy, ze moglybysmy tu pomieszkac... Poki co zapraszamy wujka Lima i Raja do Polski! Chca przyjechac... Bedzie niezle jak naprawde wpadna kiedys zwiedzic Strzemieszyce...

Poki co pakujemy sie i jak nas wypuszcza to jedziemy do Kuala Lumpur :)




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
anita
anita  - 2009-06-20 15:16
pozdrowienia od mojej babci ,mamy ,daniela i ode mnie wszyscy sa bardzo stesknieni
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010