Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Sydney - dzien plazowy i wieczor w porcie
Zwiń mapę
2009
16
kwi

Sydney - dzien plazowy i wieczor w porcie

 
Australia
Australia, Bondi Beach
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23781 km
 
Dzisiaj postanawiamy przyrumienic troszke nasze blade ciala i poogladac sobie surferow i ich wyczyny. Udajemy sie wiec na najbardziej znana w Sydney Plaze Bondi (Bondi Beach). Jedziemy autobusem za 3,20 $ w jedna strone/osobe.

Plaza Bondi robi wrazenie...

Jest najwieksza sposrod miejsc przyjaznych plazowiczom, jakie dotychczas widzialysmy (1,5 km dlugosci) i chyba najbardziej zaludniona. Piaseczek jest mieciutki i milutki w dotyku :), a fale ogromne !!!

To tutaj narodzil sie zwyczaj uzywania przez ratownikow desek surfingowych do udzielania pomocy tonacym... To tutaj tez w obecnym sezonie widziano nieco za blisko jednego rekina... Brrr...

Spacerujemy sobie brzegiem i ogladamy poczynania surferow. Sport ten uprawiaja ludzie w roznym wieku. Poczawszy od kilkulatkow cwiczacych pod okiem trenerow, po osoby w dosc zaawansowanym wieku :)

Na plazy wydzielone sa miejsca tylko dla surferow oraz specjalne miejsca dla kapiacych sie plazowiczow. Sa tu ponoc dosc niebezpiecznie silne prady. Rozkladamy sie z reczniczkami na miejscu pod okiem 'Slonecznego Patrolu' i tak spedzamy wiekszosc dnia. Siedzac, obserwujac, walczac z falami i sloncem :)

Wypoczywamy i relaksujemy sie :)

Do hostelu wracamy pod wieczor i przed snem poznajemy troszke nocnego zycia :) Tylko troszke - bo jestesmy w lekkim szoku... Nie mamy jeszcze fotki tej ulicy noca - bo po prostu boimy sie ja wykonac :) Dzielnica czerwonych swiatel ;) i sklepow dla doroslych, jak juz pisalysmy, oraz wylansowanych pannic i wyzelowanych chlopcow pod wplywem :) brrr

...

Okazuje sie, ze ciezko jest nam wyjechac z Sydney... Chyba potrzebowalysmy troche odpoczynku od ciaglej zmiany miejsc... Zostaniemy tu jeszcze ciut dluzej...

Dzis uznajemy, ze w sumie to nie znamy centrum miasta noca... Udajemy sie wiec zobaczyc zatoke o zmroku... Opera Sydney jest naprawde fascynujaca budowla. Nie da sie od niej odejsc zbyt szybko. Niezle cacko :) Architektoniczna rewelacja...

Spedzamy przy niej pare godzin bawiac sie dlugimi czasami naswietlania ;)

Udajemy sie tez do dzielnicy The Rocks, w ktorej lata temu narodzilo sie Sydney. Dawniej byla to portowa osada waskich uliczek, biedy, zarazy i zbrodni :) Dzis - zrelaskowana, pelna kafejek, restauracji i romantycznych laweczek okolica :) Sydney'owski tlumik celebruje w cieple piatkowa noc...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
Włodek
Włodek - 2009-04-17 21:52
Uważajcie na rekiny.Co niektórzy zazdroszczą Wam milutkiego piaseczku i słoneczka.
 
marta
marta - 2009-04-18 00:02
chcialam napisac, ze oddam sie za ten milutki piaseczek i sloneczko, ale chyba nie wypada-.. rodzina czyta..
 
Nutryja
Nutryja - 2009-04-19 01:37
Heja!!!!!! Tu Szmidy!!!
Jeszcze nie obczailismy wszystkich waszych wpisów bo dopiero dzis wieczorem a właściwie wczoraj bo 18.04.09 weszlismy na waszego bloga i dopiero dojechaliśmy do Nowej Zelandii. jestesmy na 18.03.09 czyli tam gdzie jeździłyscie quadem z panem malarzem. Jutro a własciwie dziś będziemy dalej śledzić Wasze losy ino sie trocha przespimy. Dzieki jeszcze raz za życzonka w sumie to juz dzis (o boże ale ja jestem stary). Endżoj de san ołwer de Sydnej i trzymta sie zdrowo.
P.S. dobrze że sie nie skusiłyście na FUGU.
Czaszka!!!!
 
Robert
Robert - 2009-04-19 13:24
Czesc Dziewczyny :) Spotkalismy sie w Queenstown. Ja juz wrocilem do Polski przez Japonie i wlasnie pierwszy raz zerknalem na Waszego bloga. Pieknie :) No i cala masa frajdy jeszcze przed wami :) Fantastycznych przygod i super ludzi na drodze. Szacunek.
P.S. W Polsce po dlugiej nieobecnosci wbrew opini docierajacych z za morz i oceanow jest jak w domu ;) dobrze :)
 
aga
aga - 2009-04-20 17:17
mmmm cudnie aż chce się jechać nad morze:)
 
Hajdulki
Hajdulki - 2009-04-21 19:59
Dziewczynki , a gdzie czapeczki na główkach i listek na nosku...
 
aga
aga - 2009-04-22 10:24
Justyna do twej wiadomości: ta Pani z rekamy to Żanet Kaleta, a nie "Żanetka Leta":):)
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010