Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Katamaranem po turkusowych wodach Whitsunday Islands
Zwiń mapę
2009
15
maj

Katamaranem po turkusowych wodach Whitsunday Islands

 
Australia
Australia, Whitsunday Island
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 26417 km
 
Dojezdzamy do Airlie Beach o 9.30 rano. Cieszymy sie bardzo, bo wiemy, ze ktos nas oczekuje …

Kilka minut idziemy do mieszczacego sie w samej przystani biura naszego nowego hosta Johna. Jak pisalysmy juz wczesniej mieszka on na katamaranie i do tego prowadzi swoj wlasny kanal telewizji internetowej. Zapowiada sie bardzo ciekawie …

John nie kaze nam dlugo czekac na nasza kolejna wielka przygode!!!

Szybki prysznic, szybkie zakupy i juz ladujemy na pontonie, ktorym doplywamy do naszego nowego domu.

Katamaran calkiem duzy… Mozna by powiedziec 3 pokoje, kuchnia i salon, ale oczywiscie wszystko w miniaturce. Dostep do wody biezacej i do internetu. Prawie jak w hotelu 5 gwiazdkowym :)

Dlugo nie czekamy na polecenia wydawane przez kapitana. Przeciagamy jakies liny, rozwijamy zagle i wyciagamy kotwice (wcale nie jest to takie latwe – jak na pierwszy raz to chyba nie najgorzej nam poszlo :).

Zaczynamy zeglowac w strone Wyspy Hook. Piekne widoki dookola nas!!! Blekitna woda i niebo, zielone wysepki mniejsze i wieksze, jachty i katamarany po obu stronach burty... Mamy szczescie. gdyz wieje dobry wiatr i nie musimy uruchamiac silnikow, dzieki czemu slyszymy szum wiatru i fal. Dajemy sie prowadzic silom natury :)

John daje nam troszke posterowac, choc i tak wiekszosc roboty wykonuje automatyczny pilot :). Po kilku godzinach doplywamy do wyspy i tam cumujemy na noc. Zostajemy ugoszczone przepysznym kurczakiem po tajsku :) Mniam... mniam... Snujemy opowiesci do poznego wieczora :)

Nastepnego ranka pogoda jest przepiekna, wiec nasz kapitan ku naszej radosci proponuje nam plywanie w masce po rafie koralowej. Wiecej nam do szczescia nie brakuje. Robimy pyszna jajecznice z pieczarkami na sniadanie i plyniemy w ulubione miejsce Johna - na malenka wysepke - Black Island, gdzie piekna rafa koralowa dostepna jest prawie tuz przy plazy.

Wskakujemy do pontonu i doplywamy na brzeg. Zakladamy maski, rurki do oddychania i pletwy, jeszcze kilka slow instruktarzu i juz jestesmy w wodzie. Co za radosc!

Przez pierwsze kilka minut jestesmy jeszcze ostrozne i trzymamy sie blisko brzegul, co chwilke wynurzajac. Po chwili jednak czujemy sie jak ryby w wodzie :) Mamy juz swoje pierwsze podwodne kolezanki badz kolegow :)

Swiat podwodny jest piekny, niesamowite kolory i to dziwne uczucie stanu niewazkosci...

Obserwujemy coraz to ciekawsze okazy. Co za ksztalty :) Cieszymy sie jak dzieci :) Kolejne male marzenie nam sie spelnilo. Nurkujemy na rafie, SAME, bez innych turystow. Plaza, rafa, kapitan i katamaran na nasza wylacznosc :)

Po kilku godzinach nurkowania, kiedy nasze ciala robia sie powoli fioletowe decydujemy sie z zalem na wyjscie z wody i powrot na katamaran. Jakie szczescie, ze John tuz przed powrotem pozyczyl nam swojego specjalnego aparatu fotograficznego do zdjec pod woda. Szkoda tylko, ze nie mialysmy wiecej sily na ponowne nurkowania w dalszych glebinach :) Kilka fotek jednak mamy! Lepszy rydz niz nic :) Najwazniejsze i tak mamy w glowach :) Na zawsze :)

Dopelnieniem tego cudownego dnia staje sie pozniej spektakularny zachod slonca. Cale niebo mieni sie roznymi odcieniami czerwieni i zolci! John mowi, ze tego typu zachod zdaza sie tu tylko raz w roku :) Ale z nas szczesciary!!!

Aby sie troszke odwdzieczyc za pomoc w spelnieniu marzen gotujemy na kolacje polska wersje gulaszu wegierskiego :)

Trzeciego poranka czeka na nas kolejna mila niespodzianka :) John postanawia pokazac nam najpiekniejsza plaze Wysp Whitsundays - Plaze Whitehaven. Przed wyruszeniem jemy tosty po francusku przygotowane przez naszego kapitana, po czym plyniemy na spotkanie z kolejnymi pieknymi widokami. Tym razem juz na silniku, poniewaz Johnowi cos wypadlo i wieczorkiem musimy byc z powrotem w Airlie Beach.

To co ukazuje sie naszym oczom jest nie do uwierzenia, tak pieknych plaz jeszcze nie widzialysmy. Po prostu raj na ziemi. Wyskakujemy z katamaranu i juz same idziemy na punkt widokowy. Absolutnie i niewyobrazalnie piekne miejsce.

John uprzedza nas, ze przewodnicy grup zorganizowanych odwiedzajacy to miejsce moga nas wypytywac czym przyplynelysmy i prosi, aby nie zdradzac jego nazwiska. Chyba nie chce byc znany z tego, ze pokazuje to miejsce couchsurferom za darmo. Podczas, gdy inni turysci placa gruba kase za zeglowanie :)

Jakiez to jestesmy dumne, kiedy owszem jeden z przewodnikow zadaje nam pytanie z ktora jestesmy grupa, a my odpowiadamy z usmiechem na twarzach “private boat ”.

Jestesmy tez swiadkami ciekawej wymiany zdan. Jedna z turystek prosi swoja przewodniczke o zrobienie zdjecia, a ta jej odpowiada ze nie moze, bo jej ubezpieczenie tego nie obejmuje. Zastanawiamy sie o co cho... Przewodniczka robi natomiast chetnie zdjecia swoim aparatem, za co prawdopodobnie pobiera jakies oplaty :( Ale co do tego ma ubezpieczenie. Glupota, ktora az boli. Po czym podchodzimy do smutnej i zdziwionej pani turystki, mowimy ze my nie mamy zadnego ubezpieczenia, ktore przeszkadzaloby w zrobieniu pamiatowego zdjecia jej wlasnym aparatem... Wiec jesli chce, mozemy jej pomoc :) Heh...

Robimy sesje turystce, a potem oczywiscie i sobie :) Jest cudnie, widoki niezapomniane :) Jeszcze szybka kapiel w przezroczystej wodzie i znow jestesmy na katamaranie piszczace ze szczescia :) Zeglujemy w powrotna strone :(

Wieczorkiem doplywamy do przystani i z koncowki zapasow gotujemy ziemniaczki z maselkiem na kolacje :) Spedzamy swoja ostatnia noc na wodzie :( John proponuje nam spedzenie jeszcze kilku dni na katamaranie swojego kolegi :) Niestety, musimy odmowic. Oh, ten uplywajacy czas...

Rankiem John podwozi nas na autobus zarezerwowany juz wczesniej. Kolejnym naszym celem jest Townsville, a dalej Wyspa Magnetyczna.

Wspaniale 3 dni. Thank you John !!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (65)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (13)
DODAJ KOMENTARZ
kasiam
kasiam - 2009-06-04 12:51
A gdzie te fotki, po przeczytaniu aż mi łezka popłyneła że ich nie ma ;)
 
Włodek
Włodek - 2009-06-04 14:02
Mnie popłynęła rzeka łez.Dziewczyny jak możecie się tak znecaćnad nami.
 
aga
aga - 2009-06-04 17:13
a ja ryczę nie jak bóbr..tylko jak trzy bobry:)
 
pograbisz
pograbisz - 2009-06-04 23:01
ale mi smaka narobiłyście na Australie :)
 
agnieszka ś.
agnieszka ś. - 2009-06-05 10:00
Pieknie to opisalyscie! Chce sie tam byc!!!
 
ola z PI Euston ;)
ola z PI Euston ;) - 2009-06-05 12:36
A macie gdzies zdjatko Whitehaven hmmmm... juz staram sobie to wyobrazic, moze zmienie kurs planowanych wakacji :D pozdrowionka z londynu
 
k.
k. - 2009-06-05 20:01
.. dziewczyny .. wy lepsze jadlo na bezludnej wyspie macie, niz ja tutaj, hehe.
cudownie macie :)
 
Ela
Ela - 2009-06-05 23:52
Dziewczynki, pieknie, pieknie wzdycham i podziwiam. Jednak mam tu 'dejavu', dlaczego data blogu glosi 15.06.2009?
 
marta
marta - 2009-06-08 00:38
..marzenie..brak mi slow:)
 
Nutryja
Nutryja - 2009-06-08 08:33
Nieee no nie moge tego oglądać . Zazdrosny jestem :-) Pozdrossy!!
 
sypkarola
sypkarola - 2009-06-08 11:08
:) Wspaniale przygody! CS zawsze nieprzewidywalny- i oto chodzi!!!:) Pozdrawiam od kangurow:)
 
mamasita
mamasita - 2009-06-08 13:48
my tez nie mozemy sie nasycic tymi widokami , wlasnie dochodzimy do siebie po udanym weselu . jutro rano jedziemy do willi w czarnym , tam tez sa widoczki . chociaz tyle buziaczki , dawajcie jeszcze zdjecia
 
aga
aga - 2009-06-08 20:51
fajny ten John.. trochę jak z filmu "Krokodyl Dundee"
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010