Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Stolica w pigulce :)
Zwiń mapę
2009
06
kwi

Stolica w pigulce :)

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Wellington
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20999 km
 
Po niezwykle ciekawej przeprawie promowej z Picton do Wellington (55$ za osobe) zostajemy odebrane ok. godziny 23.00 z przystani promowej przez naszego kolejnego hosta.

Kilka slow o samej podrozy...
Podczas przeprawy promowej mialy roztaczac sie piekne widoki na fiordy, podobno jest tez mozliwosc obserwacji delfinow w czasie rejsu. Ale...

...nie bylo nam to dane niestety. Widzialysmy tylko czarnosc nad czarnosciami i wszystko czarnosc!!! Poniewaz w Picton okazalo sie, ze prom na ktory chcialysmy zdazyc zostal niestety odwolany i musialysmy plynac kolejnym o 19.00. Tak wiec tym razem nie zaobserwowalysmy delfinkow, ale za to pingwiny w kreskowce emitowanej na pokladzie:) Coz za przezycie :)

Nasz host Cecil jest taksowkarzem kolo 70-tki, samotnikiem z kotem i mieszka w wyjatkowo ciezkim do opisania domku. Co wypadnie mu z rak pozotaje juz w miejscu zderzenia z ziemia badz z tym co juz na tej ziemi lezy od dawien dawna :) Zasada ruchu w mieszkaniu jest jedna: poruszasz sie korytarzami pomiedzy stertami ksiazek, papierow i innych przedmiotow o niepewnych pochodzeniu :)

Jak dlugo zyjemy i jak mamy dosc barwna wyobraznie - tak czegos takiego sie nie spodziewalysmy. Nie wazne :) Pan Host stara sie bardzo nas ugoscic, wiec sie cieszymy. Jest znacznie przygluchawy, przez co pewnie tez ciezko zrozumiec co mowi... Komunikacja z nim ma swoj urok, ale i jest wyzwaniem sama w sobie. Zasypiamy wsrod stosow papierow obserwujac pajaki ;)

Rano (4.30) pan gospodarz budzi sie po 15 minutach ryczacej z radia muzyki. Daje nam pospac jeszcze do 6tej. Po czym juz nie ma zmiluj - kawa czeka :)

Wyglada na to ze Cecil ma plan. Nie umiemy do konca zrozumiec jaki... Heh! Poddajemy sie ufnie jego pomyslowi, po czym okazuje sie ze jedziemy na prywatna wycieczke taksowka po stolicy. Ha! 2 godzinki krazymy po Wellington z naszym taksowkarzem, ogladajac rozbudzajaca sie stolice zza okien samochodu. Miasto najwieksze z dotychczas widzianych w Nowej Zelandii, aczkolwiek nie wygladajace na stolice, jakos tak spokojnie tu.

Ogladamy tez panorame Wellington ze wzgorza widokowiego, po czym Cecil wywozi nas za miasto, cobysmy mialy latwiej lapac stopa. Hmm... W sumie chcialysmy spedzic tu troche wiecej czasu, ale korzystamy z okazji wywiezienia nas z naszymi garbami za miasto... Co tam miasto... ;)

Z Wellington lapiemy pierwszego w naszej nowozelandzkiej historii Tira. Bujamy sie w jego wysokich fotelach az do Palmerston North, gdzie obserwujemy z szoferki rozladunek i powtorny zaladunek ciezarowek, po czym nasz kierowca wywozi nas do malego miasteczka Sanson, gdzie musi spedzic pare godzin coby wypoczac. Stracilysmy w ten sposob pare godzin, jako ze najpierw kolega kierowca obiecal zawiezc nas nieco dalej, ale co tam - przynajmniej naogladalysmy sie wozkow widlowych w akcji :)

Po kilku minutach przy drodze w Sanson, wszystko nabiera znaczenia! Zatrzymuje nam sie przemily kierowca z Islandii! Bjorn jest w drodze do Parku Narodowego Tongariro, wiec zarysowuje nam sie nowy plan - jedziemy do Tongariro! Z islandzkim kolega! Czad!

Juz po krotkiej chwili w aucie z Bjornem wiemy, ze zlapalysmy niezlego stopa! Chlopak jest nie tylko z miejsca, o ktorym nie mozna nie marzyc, ale i przemilo sie z nim gaworzy... Dajemy sie mu namowic na wizyte w Parku Tongariro, gdzie wybiera sie on na szlak prowadzacy przez zbocza trzech wulkanow. To tam krecono ponoc sceny z Mordoru w wielkiej Trylogii Jacksonowskiej... Nie trzeba nam duzo powtarzac... Sprobujemy zrobic tenze szlak jutro...

Zajezdzamy do wioski o nazwie Park Narodowy :) pozno wieczorem, niestety pada tez deszcz... Bjorn pomaga nam znalezc miejsce na nocleg - zatrzymujemy sie w hostelu YHA, w korym amatorzy wspinaczek skalkowych moga sobie po sniadanku polazic po scianie znajdujacej sie tuz kolo prysznicy... Polecamy tym, co to lubia polazic po sciankach :)

Spotykamy sie z Bjornem w jedynym w tej malenkiej osadzie barze, gdzie przy piwku (dosc drogim - sic!) rozprawiamy o Polsce, Islandii i netball'u :) Chichotamy tak do polnocy :) Poznajemy tam tez jedna mila Szkotke i jedna Francuzke...



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
aga
aga - 2009-04-12 12:31
justa to tak jak u ciebie w pokoju:)
 
aga
aga - 2009-04-15 12:29
fajny ten Bjorn..co widać po minach dziewcząt:)
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010