Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Zielona Zelandia – czyli Catlins na spokojnie...
Zwiń mapę
2009
28
mar

Zielona Zelandia – czyli Catlins na spokojnie...

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Catlins Cone
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19984 km
 
Rano Robyn odwozi nas do Gore, skad lapiemy stopa do Invercargill (co zajmuje nam niecala godzinke). Tam decydujemy sie na znaczne urozmaicenie naszej wycieczki – wypozyczamy samochod!

Jako, ze chcemy zobaczyc okolice, w ktorych warto co chwila odbijac od glownej drogi i nurzac sie w widokach – wypozyczenie wlasnych czterech kolek jest najsluszniejszym pomyslem. Justyna cieszy sie ogromnie – prowadzenie po takich drogach to przeciez czysta przyjemnosc. Nawet jesli trzeba prowadzic po innej niz zawsze stronie... Wybieramy autko z manualna skrzynka biegow, zeby nie wprowadzac juz wiecej zamieszania (Nissan Pulsar – 69$ za dzien, z podstawowym ubezpieczeniem, plus paliwko).

Jedziemy na pozne sniadanie na okoliczny polwysep. Jemy kanapki na wietrznych skalkach kolo latarnii morskiej, po czym jedziemy do samego konca drogi krajowej numer 1 – droga konczy sie w miescinie Bluff, dalej na poludnie poludniowej wyspy samochodem jechac sie juz nie da!

Glownym celem wycieczki jest jednak nie Bluff, lecz Catlins. Destynacja polecana przez chyba wszystkich napotkanych Nowozelandczykow i innych wloczegow. Kraina ta lezy pomiedzy Invercargill, z ktorego jedziemy, a Dunedin, w ktorym juz bylysmy.

Niesamowicie zielono tutaj... Bajkowo wygladajace dziewicze lasy i dramatyczne wybrzeze... Drzewa powyginane od nieustannych wichur... I czywiscie tysiace owiec pasacych sie na polach z najpiekniejszymi widokami na planecie...

Wloczymy sie kretymi uliczkami i schodzimy na plaze kiedy tylko sie da. Na jednej z takich plaz – Waipapa Point – o maly wlos nie wchodzimy na wylegukacego sie wsrod wydmowych traw lwa morskiego... lezy sobie taki olbrzym nieruchomo i posapuje... ot tak na sciezce! Robimy mu mini sesje zdjeciowa i nie mozemy sie nacieszyc, ze widzimy go z tak bliska! W okolicach Slope Point, (ktory jest geograficznie najbardziej na poludnie polozonym punktem poludniowej wyspy), na innej juz plazy, tuz kolo klifow, znajdujemy jeszcze jeza! Taki jakby polski ;)

Popoludniem dojezdamy do Curio Bay, gdzie na nabrzeznym wzniesieniu mozna sobie zaparkowac samochod w trzcino-podobnych zaroslach i rzucic okiem na okolice.

Lokalizacja warta odwiedzin, po jednej stronie wzniesienia ryczacy ocean i klify, po drugiej stronie cicha, przyjazna ludziom zatoczka z piaszczysta plaza. W tejze zatoce mozna rowniez zaobserwowac bawiace sie na falach delfiny, ponoc... Coz... a nuz...

Pod wieczor, zagladamy na pobliska kamienista zatoczke, gdzie podczas odplywu mozna poogladac sobie zatopione pozostalosci skamienialego, prehistorycznego lasu. Zostal on zalany przez wode wieki temu i teraz pokazuje sie jedynie dwa razy na dobe. Nie spodziewamy sie zobaczyc tu nic innego. Szczescie jednak znowu sie do nas usmiecha!

Na kamienaich pojawiaja sie bowiem pingwiny!!! Jest i pani zoolog, ktora kreci sie wieczorami po zatoczkach takich jak ta i liczy zwierzeta spedzajace noc w tej okolicy. Pozycza nam ona lornetke, dzieki czemu dluuuuuzsza chwile przygladamy sie kilku pingwinom zoltookim. Duze sa! I jeden podchodzi tak blisko, ze pani zoolog gratuluje nam szczescia, a pan pingwin, na zmiane, albo szpera sobie dziobem w upierzeniu albo wpatruje sie w nasza strone z uniesionym przednim odnozem! Ha! :)))

Absolutnie usatysfakcjonowane dniem postanawiamy spedzic noc w Curio Bay. Przeparkowujemy samochod w jedna z trzcinowych zatoczek na wspomnianym wzniesieniu i wskakujemy w spiworki. Justyna, jako ze chce sie wyciagnac, wybiera spanie w namiocie; Ola, jako ze nigdy nie spala jeszcze w aucie – mosci sobie gniazdko na przednim siedzeniu...

(I wszystko byloby ok, gdyby o 2.30 nie rozpetala sie wichura stulecia... Samochodem szarpalo na wszystkie strony, laly sie strumienie wody z niebios i walilo gradem... Justyna nie wychylila nosa z namiotu coby go nie stracic, a Ola powoli rozwazala juz przypiecie sie do snu pasami bezpieczenstwa... Nieprzespana noc ciagnela sie w nieskonczonosc , ale rano juz tylko smialysmy sie ze swoich polsnow i wyobrazni! )



Na drugi dzien rano wychodzimy na spacer po tej spokojniejszej stronie zatoki. Sciagamy buty i brodzimy po plazy. A tu kolejne przezycie! Znajdujemy na piasku odpoczywajaca w towarzystwie lwa morskiego foke... Spia sobie oboje smacznie zaraz kolo nas, wiec nie przeszkadzamy im za dlugo. Widzimy tez grupe delfinow skaczaca na falach! Czyli ludzie, przewodniki i znaki nie klamia! Tu naprawde mieszkaja delfiny! Szkoda, ze nie jest nieco cieplej, bo podobno mozna sobie nawet z nimi poplywac... Ech...

Ruszamy w dalsza droge przez Catlins. Ogladamy kilka wodospadow, w tym nowozelandzka odpowiedz na Niagare ;) (rzucie okiem na galerie – ktos mial niezle poczucie humoru). Spacerujemy tez duzo po pieknych i lekko tajemniczych lasach z olbrzymimi paprociami.

Ogladamy takze malenkie i urocze, polodowcowe jeziorko Wilkie, nad ktorym mozna latwo zaobserwowac proces jego zarastania. Na chwile zatrzymujemy sie tez w pieknej zatoczce Tahakopa, gdzie tropikalnie kojarzacy sie las jest systematycznie podmywany podczas przyplywow. Ponoc z kazdym rokiem jest tu coraz mniej gruntu – skutek ocieplania sie klimatu – jak mawia nam spotkany na plazy staruszek. Popoludniem dojezdzamy do Nuggets Point, gdzie znajduje sie wybitnie malowniczo polozona latarnia morska i skad rozciga sie rewelacyjny widok na ocean.

Jemy kolacje w tawernie w miejscowosci o jakze malo zachecajacej nazwie Kaka ;) Po czym wracamy prosto do Gore, gdzie spedzamy druga z kolei noc w samochodzie. Tym razem w dzielnicy willowej tuz kolo szpitala... ot tak wyszlo :)

JEDNO JEST PEWNE!!! Gdybysmy jakims sposobem nie zobaczyly Catlins bedac w tym kraju, ominelo by nas sporo piekna. I tu miejsce na apel! Drodzy czytelnicy! Jesli kiedykowiek wybierzecie sie do Nowej Zelandii – upewnijcie sie ze Catlins jest wam po drodze! No i dajcie sobie na ta okolice troche czasu, tak czy owak nie da sie tu spieszyc...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (65)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
mamasita
mamasita - 2009-04-01 15:08
czytam i ogladam i nadziwic sie nie moge ze jest wam dane to wszystko widziec i przezywac super coraz bardziej wam zazdroszcze trzymajcie sie podrozniczki . olciu co z twoim kolankiem cos tam dostrzeglam na zdjeciu?
buziaczki od calej rodzinki (babci tez}
 
Aga
Aga - 2009-04-01 15:09
kaka demona??:)całuję dziewczynki:)
 
marta
marta - 2009-04-01 23:19
PRAWIE jak w irlandii:)
 
kasiacha
kasiacha - 2009-04-02 07:34
Echhh....co za widoki....co za klimat........
Cudnie...
 
Ela
Ela - 2009-04-02 12:16
Dziewczynki, nadrobilam troche zaleglosci w sledzeniu Waszej podrozy. Wiadomo koncowka, pakowanie sie przed Wielkanoca, ostatnie sprawy do zalatwienia. Jestem pelna podziwu, bardzo Wam dziekuje ze moge Wam towarzyszyc w ten sposob. Fantastyczne widoki, te przestrzenie i ogrom piekna wokol!!!!!!!!!! Zastanawiam sie jak odnajdziecie sie w takim miescie jak Londyn czy innym. To wlasnie tej przestrzeni mi tu brak. Wspaniale, ze ladujecie sobie akumulatory, wystarczy Wam pewnie na wiele lat optymizmu. Nie sadze, ze na tym poprzestaniecie,nie, nie, dobrze Wam razem idzie, ZESPOL NA MEDAL!!
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010