Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Mt Fuji!!! Cz.1.
Zwiń mapę
2009
10
mar

Mt Fuji!!! Cz.1.

 
Japonia
Japonia, Kawaguchi-ko
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9675 km
 
Czulysmy, ze nasze przekladanie Fuji bedzie mialo sens! Czulysmy, ze nie ma pospiechu! I...

Dobrze czulysmy! Aczkolwiek tego, w jaki sposob zaprezentowala nam sie ta Gora, tego sie nie spodziewalysmy!

Rano za oknem srednio - ale ciut lepiej niz ostatnimi dniami... Ale postanowilysmy, ze jedziemy. Mialysmy jechac z Michaelem - przyszlym Australijskim Hostem. Umowilismy sie pod LTower na Shinjuku, stacji z ktorej odjezdzaja autobusy do Kawaguchi-Ko ((czyli miasteczka najblizej Mt. Fuji). Ciekawe, jak brak komorek moze zmodyfikowac rzecz tak prosta jak wybieranie sie razem na wycieczke! Heh! Wstalysmy raniutko i wogole, aczkolwiek, odleglosci odleglosciami, no i spoznilysmy sie 20 minut... I teraz tak - w umowionym miejscu kolegi nie ma - i nie wiemy czy byl i poszedl, czy sie spoznia, czy czeka juz moze na dworcu konkretnie... Wiec jedna stala gdzie stac miala a druga latala miedzy jednym dworcem a drugim, po najbardziej skomplikowanej stacji swiata ;) Zadzwonilysmy z automatu pod numer kontaktwy kolegi Michaela i on nam mowi, ze owszem Michael wyszedl z domu jakas godzine temu...

Tak czekalysmy jeszcze godzinke, ale w koncu uznalysmy, ze kupujemy bilety (1700 Yen w jedna strone od osoby) i jedziemy, szkoda dnia i pogody! A pogoda w Tokyo zrobila sie cudna! Ha! Miasto nurzajace sie w sloncu jak jeszcze nigdy wczesniej... Mamy nosa? ;)

Dzwoniac ponownie pod podany numer dowiedzialysmy sie, ze Michael byl w umowionym miejscu, po czym jak nas nie bylo dluzsza chwile poszukal nas po stacji i pojechal do domu z powrotem... No coz - jedziemy same.

Droga nie jest dluga - 2 godzinki, cieszymy sie, ze nie me korkow, bo tu ponoc bywa strasznie pod tym wzgledem - jak w kazdej stolicy. Chwile czytamy przewodniki po czym smacznie drzemiemy - Justyna spala tylko 2 godziny poprzedniej nocy, po tym jak ostatni wpis wzial i zniknal a ona postanowila napisac go jeszcze raz.... Szalona? ;)

Dojezdzajac do celu nieco sie przestraszylysmy widokami z autokaru... Jeden wielki parking, zajazdy, sklepy dla tursytow, restauracje... Platanina kabli i anten... Udalo sie nawet wybudowac wielkie rollercostery i wcisnac je pomiedzy jeden parking a drugi... No i jest i Pachinko... Grrrrr....

Kawaguchi-ko okazuje sie byc jednak calkiem przyjemnym miasteczkiem... Trzeba jednak odejsc kawalek od arterii glownych drog i dworcow. Jestesmy w dolinie 5 jezior, piekna okolica... My zatrzymujemy sie nad jeziorem Kawaguchi. Mt. Fuji dominuje nad miasteczkiem i naprawde robi wrazenie. Nie da sie spuscic z niego wzroku... Czubek gory jest jednak przykryty bialymi obloczkami... Czytalysmy, ze gora ta jest nieco niesmiala i nie czesto pokazuje sie w pelnej krasie... I juz sie z tym godzimy, gdy...

Ale, ale... po kolei. Ze stacji robimy sobie spacer nad jeziorko... Jest pieknie, choc mogloby byc jeszcze piekniej gdyby nie labedzie... Wielkie plastikowo-podobne labedzie w jaskrawie krzykliwych kolorach sztucznej teczy... A w labedziach pedalujace zwawo pary... Ratunku!!! Jest i statek wycieczkowy w ksztalcie wieloryba `ozdobiony` choinkowymi lampkami, zacumowany przy brzegu... zardzewialy i smutny jakos ten wieloryb... Kto to wymysla i kto na to pozwala - nie wiemy... Na szczescie jezioro jest tak duze, a gory dookola tak piekne, ze ani plastikowy labadz ani cud-wieloryb nie sa w stanie zepsuc takich widokow...

Jemy bulki hotdogowe popijajac je zapuszkowana kawusia w malej zatoczce z lodkami, po czym idziemy szukac miejscowki na noc. Mamy namiary na jedno miejce polecane na stronie Travelbit. Ciezko je znalezc, na szczescie jedna japonska parka poproszona o pomoc postanawia nas podrzucic. Milo.

Zatrzymujemy sie w Hostelu K`S HOUSE. Co za wypas! Toz to nie wyglada jak Hostel. Absolutnie! Chcialybysmy kiedys miec tak w domu ;) Biala skora na kanapach, plazma na scianie, w kuchni szlo by sie zgubic ;) te klimaty... Plus milo i czysciutko... I te koldry... MMMMMM :) Polecamy!

Ok, meldujemy sie i zmykamy nasycic sie widokami!

...wracajac do niesmialosci gory Fuji... :D im dluzej spacerujemy tym chmurki robia sie mniejsze i rzadsze... Niebo w blekicie, jeno wieje jakos tak, jakby to ladnie powiedziec... hmmm nie da sie... no wiatr masakra.

Postanawiamy przejsc na druga strone jeziora... Nie mozemy oderwac oczu i obiektywow od Fuji...
i w pewnym momencie nie mozemy uwierzyc wlasnym oczom! Czyzby? Naprawde? Tak! Fuji w pelnej krasie! Zero chmurki, caly krater w sloncu! Fuji nas lubi chyba... Jak tu nas nie lubiec w sumie! Spedzamy nad jeziorem kilka godzin, cieszac sie jak dzieci i bawiac sie szukaniem super kadrow... co sprawia ze mamy setki zdjec jednej gory! Jakos nie wygladacie na zdziwionych ;P

Dopiero zmrok zagania nas do naszego zamczyska. Dajemy sie zaprosic paru Brytyjczykom na tzw. Drinking Game... czyli co tu zrobic, zeby sie napic... Zasady gry sa dosc ciekawe, zademonstrujemy z checia i smakiem po powrocie! Okazalo sie, ze nawet umiemy rymowac po angielsku! Ha! Z tarcza bardziej niz na tarczy znikamy w naszych super-pierzynach... Jutro Fuji czesc druga!



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
nieszka77
nieszka77 - 2009-03-11 14:51
Buon Giorno dziewczęta!!!! Nareszcie dołączyłam... Strasznie fajnie czytać to wszystko - nie zaprzestańcie. Jestem już z Wami i będę tu często wpadać... Ola!!! - to wszystko z czego nabijaliśmy się u nas przed wyjazdem straciło zupełnie na wartości po tym co tu zobaczyłam. Nigdy nie pożałujesz, że tam pojechałaś! Niech Wam się wiedzie i szczęści:)
 
Aga
Aga - 2009-03-11 15:26
"tylko nie do cioci Oli!!!!" :):):)
 
JustOla
JustOla - 2009-03-12 03:09
Wiem, Wiem Agus - co tam praca - znajde lepsza ;) A jak nie, to jest tyle studni do wykopania jeszcze... Tyle zlowi do policzenia... :D Dobrze jest.
Pozdrawiam ja! Pozdrawia i Justyna of kos.
 
kroll
kroll - 2009-03-12 18:19
chyba ten wieloryb z zalozenia mial byc delfinkiem ;) to by tlumaczylo ta pileczke nad jego glowa:)

czekam na wiecej! i zeby dalej was szczescie nie opuszczalo!
 
mamasita
mamasita - 2009-03-12 23:55
jestescie wielkie . piekne zdjecia . do zobaczenia w nowej zelandi . szczesliwego lotu trzymam kciuki{chociaz ciezko bo dzis tatki imieniny i trzymam kielich za zdrowie}powodzenia
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010