Trafiamy do przeuroczego hostelu BUG Backpacers. Na naszej liscie najlepszych hosteli zajmuje on pierwsze miejsce. Ma swoj niesamowity klimat i tematyke: wszechotaczajace GARBUSY. Bylby to raj dla kilku naszych garbusowych znajomych :) Garbusy w kuchni, garbusy w sypialni, garbusy na drzwiach, garbusy w czekoladzie na lozkach i garbusy na parkingu :) Czujemy sie tu jak w domu i staczamy dlugie boje w grze Connect Four. Przemili gospodarze pieka dla swych gosci ciasta i chleby, a hostelowy pies przynosi w pysku pilke (pewnie przynioslby i Glos Wybrzeza, gdyby go tu znalazl:)) Jemy wypieki i bujamy sie w hamakach !!!
Raj hostelowy... Zostaniemy tu wiec 2 doby.
Po smacznym snie, w naszym prywatnym, przeuroczym Garbusowym pokoiku, budzimy sie w doskonalych nastojach gotowe wyprac wszystko co brudne :)
Korzystamy z hostelowej, darmowej (!!!) wypozyczalni rowerow i jakze twarzowych "helmetow" i ruszamy na podboj miasta, drog i plaz. Pedalujemy do zmroku dojezdzajac do przepieknej plazy, gdzie podziwiamy pana walczacego z zywiolami na desce i z latawcem w rekach (jak to sie nazywa? przepraszamy za brak fachowej terminologii - wyslij sms pod numer 0048 691 990 121 jesli znasz odpowiedz na to nurtujace nas pytanie).
Postanawiamy tez z czyms powalczyc, wiec uciekami rowerami przed falami pedalujac po mokrym piasku. Ludzie znowu robia nam zdjecia (chyba musimy zaczac pobierac oplaty za uzyczanie naszego wizerunku:))
Wieczorkiem szykujemy sobie leczo (pyszne prawie? jak w domku), saczymy piwko i staczamy boje w lamigowki (z bardzo powaznie traktujacymi owe lamigowki-prawie jak Grunwald przeciez) reprezentacja Niemiec. Do boju Polsko !!!
Nastepnego dnia po sniadanku i kawce NASZ !!! przemily gospadarz podwozi nas na droge wylotowa z miasta. Naszym punktem docelowym dzisiaj jest Wellington.
Lapiemy samochod z przyczepka na ktorej wiezione jest przecudnej urody Porsche! Jak dowiadujemy sie pozniej - to cacko warte jest co najmniej milion dolarow nowozelandzkich. A pan kierowca zajmuje sie renowacja takich cudow, ktore po jakims czasie pokazuje nam dumnie w swoim garazu.
Jedziemy przez piekne fiordy Marlborough do portu w Picton.