Geoblog.pl    JustOla    Podróże    Nowa Zelandia, Australia i inne takie :)    Okolice Mt Cook i droga do Queenstown.
Zwiń mapę
2009
19
mar

Okolice Mt Cook i droga do Queenstown.

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Mount Cook National Park
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19445 km
 
Z samego rana wybieramy sie z kolega z Brazylii na ogladanie najwyzszej gory Nowej Zelandii. Everton z Paola chca tylko rzucic okiem na gore i pojechac dalej na poludnie, do Quenstown. My wolalybysmy zostac dluzej pod Mt. Cook i polazic nieco po lasach.

Droga z Twizel do Aroaki (maoryski odpowiednik nazwy Mt. Cook) wiedzie przez uroczy park krajobrazowy i w okolicach jeziora Pukaki. Na zmiane pada deszcz i swieci slonce, dzieki czemu mamy dookola jedna tecze za druga... Iscie pocztowkowe widoczki :) Widzimy tyle tecz i tyle ich poczatkow, ze kusi nas nawet poszukiwanie garow zlota ;)

Zajezdzamy pod wielka gore ledwo zdajac sobie sprawe z faktu, ze to ona, cala jest bowiem w chmurach. I zaczyna zdrowo padac. Ukrywamy sie w slynnym hotelu Hermitage, gdzie pijemy kawe za kawa majac nadzieje, ze jednak sie przejasni.

Po dluzszej chwili poddajemy sie jednak, nie ma chyba sensu lazic w deszczu, nawet nie widzac tego, co przyjechalo sie zobaczyc. No i Everton sugeruje, ze moze nas chetnie podrzucic do Queenstown, gdzie i tak chcemy jechac! Mt. Cook odlozymy wiec na pozniej, i tak pojedziemy kiedys na zachodnie wybrzeze, skad rowniez mozna sie na niego powpatrywac.

Nasi nowi znajomi wracaja wiec z nami na pole namiotowe, gdzie szybciutko pakujemy nasz "dom" i po chwili juz jedziemy do Queenstown!

Po raz kolejny nie mozemy sie napatrzec na mijane pasma gor, pustkowia zapierajace dech w biuscie i zbocza porosniete owcami :) Radosc!

Jestesmy w Quenstown ok. 3ciej. Cudownie polozone miasteczko.
Stolica sportow wyczynowych oraz mekka amatorow wyglupow z duzym stezeniem adrenaliny ;) To tu narodzilo sie Bungy!

Nie wierzylysmy, jakie rzeczy ludzie moga wymyslec byle tylko bylo straszniej sie na nie zdecydowac. I nie moglysmy uwierzyc, ze cale miasto zyje tylko z tego. No i z imprezowni. W kazdej witrynie ekrany prezentujace sroznego rodzaju smialkow. I masaa mlodych ludzi. Jak z czegos nie skaczesz albo nie spadasz itd to naprawde jestes tu inny.

Kusi nas pare rzeczy i juz wiemy ze zostaniemy tu dluzej...

Wieczorem wspinamy sie na jedno wzgorze (1.5h - mimo ze mozna na nie wjechac tzw. gondola) :) Rozciaga sie stad widok na cala doline. Przygladamy sie skoczkom Bungy i innym szalencom ;) Calkiem przypadkiem poznajemy tez dwoch milych rodakow, ktorzy okazuja sie mieszkac w tym samym co my Hostelu!

ps. Pawle i Robercie - dzieki za poczestunek ;)

Calkiem przyjemny dzien... Ciekawe, co przyniesie jutro :))))))) I pojutrze :)))))))



 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (21)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Jozin
Jozin - 2009-06-04 17:43
Świetne opisy, płynna narracja, przyjemnie się to czyta! Chyba nadrobię zaległości i przeczytam wszystko, zwłaszcza, że też wybieram się na Wyspę Południową :)
 
 
JustOla
Ola i Justyna Maraś-Bassa
zwiedziła 4.5% świata (9 państw)
Zasoby: 93 wpisy93 365 komentarzy365 2049 zdjęć2049 5 plików multimedialnych5
 
Moje podróże
03.06.2010 - 17.06.2010